Andrzej Gantner, dyrektor generalny PFPŻ ZP komentuje, że "To nie jest tak, że rosnąca cena danego surowca natychmiast przekłada się na ceny produktów w sklepach. To zawsze chwilę trwa, ponieważ producenci żywności mają swoje zapasy i kontrakty na dostawy. Im mniejsza firma, tym bardziej jest podatna na wzrost kosztów. Produkty spożywcze są złożone, chleb nie składa się z samej mąki. Dlatego wzrost ceny pszenicy o 50 proc. nigdy nie powoduje takiego wzrostu ceny chleba. Wśród producentów panuje konkurencja, dlatego większość firm prędzej skompensuje wzrost cen przez stratę marży, niż podwyższy ceny. Prognozy mają częściowo samospełniający się wpływ. Gdy danego surowca jest mniej niż zazwyczaj, to nakręca spiralę spekulacyjną – jest wykupywany przez fundusze inwestycyjne na rynku transakcji terminowych. Te bańki spekulacyjne po jakimś czasie pękają, zapasy wracają na rynek, a ceny spadają.