Sejm uchwalił ustawę "Prawo wodne"Posłowie we wtorek 18.07.2017 r. uchwalili nowe Prawo wodne. Rząd zapewnia, że przepisy nie spowodują wzrostu kosztów za pobór wody dla przeciętnego Kowalskiego; mogą one nawet spaść. Według opozycji to nieprawda i za wodę zapłacą więcej wszyscy: rolnicy, przemysł i mieszkańcy.
Za
uchwaleniem ustawy głosowało 233 posłów, 210 było przeciw, a jeden wstrzymał
się od głosu. Teraz ustawa trafi pod obrady Senatu.
Posłowie
wcześniej odrzucili wniosek Nowoczesnej o odrzucenie ustawy, a także poprawki,
jakie proponowała opozycja. Uznanie izby zyskało za to kilka, autorstwa PiS. Jedna z nich zakłada, że od 31
grudnia 2020 r. pobór wody m.in. dla przemysłu będzie obowiązkowo opomiarowany.
Liczniki zostaną założone na koszt nowej instytucji "Wód Polskich".
Kwestia
ewentualnych podwyżek cen wody dla mieszkańców stała się głównym punktem
dyskusji posłów towarzyszącej głosowaniom ustawy. Ustawa bowiem w pełni będzie
wdrażać unijną Ramową Dyrektywę Wodną (RDW), w tym jej kontrowersyjny artykuł 9
mówiący o zwrocie kosztów usług wodnych. Polska była już upomniana przez
Komisję Europejską za niewdrożenie tych przepisów.
Premier
Beata Szydło zapewniła, że po zmianie przepisów "ceny wody nie wzrosną".
Dodała, że tak jak zadeklarowała na poprzednim posiedzeniu Sejmu, "po
przeanalizowaniu tego projektu ustawy i po przeanalizowaniu go jeszcze pod tym
kątem, żeby zabezpieczyć przed możliwością ewentualnie jakichś podwyżek
niekontrolowanych cen wody, zostaną zgłoszone w Senacie odpowiednie
poprawki".
Posłowie
opozycji PO, Nowoczesnej, PSL i Kukiz'15 przekonywali, że nowe prawo to de
facto nowy podatek wodny, jaki zostanie nałożony na wszystkich, tzn.
mieszkańców, przedsiębiorstwa, przemysł, energetykę czy rolnictwo. Według nich
o przyszłych podwyżkach ma świadczyć fakt, że przychody nowej instytucji
"Wód Polskich" sięgać będą kilku miliardów złotych rocznie.
Minister
środowiska Jan Szyszko ripostował, że za czasów rządów koalicji PO-PSL woda
zdrożała o 70 proc. Według informacji przedstawionej na profilu twitterowym
ministerstwa, w 2008 roku średnia cena za wodę dla czteroosobowej rodziny
wynosiła 860 zł, a w 2015 r. było to już 1460 zł.
Janusz
Cichoń z PO mówił m.in., że nowe przepisy wprowadzą też wysoki "podatek
denny" dla marin, czy stanic żeglarskich, który może sięgać nawet
dziesięciokrotności podatku od nieruchomości. Jego zdaniem, koszty wynikające z
tej daniny zostaną przerzucone np. na żeglarzy, co może wpłynąć na zmniejszenie
ruchu w turystycznych regionach Polski.
"To
nieprawda. Nie będzie opłat dla żeglarzy i turystów" - mówił wiceminister
środowiska Mariusz Gajda. Wyjaśnił, że ostateczne opłaty z tego tytułu zostaną
ustalone w rozporządzeniu.
Szef
Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk przekonywał z kolei, że nowe
przepisy proponują 6-krotnie niższe stawki opłat za wodę niż były do tej pory.
Przypomniał, że w obecnej ustawie Prawo ochrony środowiska stawki opłat za wodę
wynoszą: za pobór wód podziemnych 4 zł 23 gr za metr sześc., a w zaproponowanym
projekcie Prawa wodnego 70 gr za metr sześc. Z kolei jak mówił, za wody
powierzchniowe w starej ustawie Prawo ochrony środowiska opłata wynosi 2 zł 20
gr za metr sześc. "My proponujemy 35 gr za metr sześc." - podkreślił.
Zwrócił uwagę,
że podane przez niego ceny to "stawki maksymalne zapisane w ustawie".
Minister
Kowalczyk przyznał, że nowe przepisy mogą być wykorzystywane przez samorządy do
podnoszenia cen za wodę dla mieszkańców. Dlatego też - jak zadeklarował - w
przyszłości powstanie regulator cen wody, który ma zatwierdzać taryfy.
Zgodnie z
nowym prawem, stawki za wodę dla przemysłu mają pozostać na takim samym
poziomie jak w 2016 roku co najmniej do 2018 r., natomiast dla ludności do 2019
r. Jeżeli zajdzie konieczność podniesienia opłat to - jak tłumaczył resort
środowiska - będą one rosły stopniowo, po wykonaniu analiz
społeczno-ekonomicznych.
Rząd
tłumaczy, że dodatkowe obciążenia wynikające z ustawy będą dotyczyć
największych gospodarstw rolnych (ok. 3,1 tys.) oraz energetyki. Pobór wody do
5 tys. litrów na dobę ma być bezpłatny. "Z szacunków Ministerstwa
Środowiska wynika, że udział tej opłaty w cenie sprzedaży energii elektrycznej
nie przekroczy rocznie 1 zł na osobę" - poinformowało CIR we wtorkowym
komunikacie.
Nowe
przepisy wprowadzą też opłatę "za utraconą wodę". Ministerstwo
tłumaczy, że będzie ona dotyczyła dużych nieruchomości, których powierzchnia w
75 proc. jest trwale zabudowana, uszczelniona. Chodzi np. o parkingi. Jeśli
jednak przy takich obiektach będą powstawać instalacje pozwalające na retencję
wody, to stawka opłaty ma być nawet dziesięciokrotnie niższa.
Resort
środowiska podkreśla, że musimy zacząć lepiej zarządzać zasobami wodnymi w
naszym kraju. Polskie zasoby wodne należą do najniższych w Europie. Można je
porównać do zasobów wodnych Egiptu.
Nowemu prawu
przyświeca zasada "rzeka, wały w jednych rękach". W tym aspekcie
również chodzi o dostosowanie polskiego prawa do prawa europejskiego i
wprowadzenie zarządu nad wodami w układzie zlewniowym, a nie administracyjnym,
jak to jest teraz. Ministerstwo zwraca uwagę na obecny problem rozproszenia
kompetencji. Wielokrotnie zdarza się bowiem, że na granicy województw wałami
przeciwpowodziowymi zarządzają inni marszałkowie, a sama rzeka jest np. w zarządzie
rządowym. To powoduje m.in. brak koordynacji przy prowadzeniu inwestycji
przeciwpowodziowych.
Dlatego też
ustawa powołuje nową instytucję Państwowe Gospodarstwo Wodne "Wody
Polskie", która w imieniu Skarbu Państwa będzie pełniła rolę gospodarza na
wszystkich wodach publicznych. Pozwolić to ma m.in. na sprawniejsze zarządzanie
zasobami wodnymi, a także możliwość planowania inwestycji wieloletnich, a nie w
ujęciu budżetu jednorocznego.
Nowe
przepisy mają pozwolić na uruchomienie 3,5 mld euro z funduszy europejskich
m.in. na inwestycje przeciwpowodziowe.
Na ten
aspekt zwrócił uwagę Szyszko, który zarzucił poprzednikom, że nie inwestowali
oni w bezpieczeństwo przeciwpowodziowe. "Polska jest całkowicie
nieprzygotowana do tego - zapóźnienia w zakresie infrastruktury
przeciwpowodziowej są ogromne" - mówił.
Jako
przykład podał zbiornik retencyjny Świnna Poręba, który miał być gotowy w 2011
r.
Nowe Prawo
wodne ma wejść w życie z początkiem 2018 r. Pierwotnie miało być gotowe w 2015
r.
Prace nad
projektem nowych przepisów rozpoczęła poprzednia koalicja PO-PSL w latach
2011-2012. Projekt trafił do konsultacji społecznych w grudniu 2014 r., ale
ostatecznie nie został przyjęty przez rząd. Zgodnie ze składanymi wówczas
zapowiedziami, Rada Ministrów miała go rozparzyć w połowie 2015 r.
Projekt
PO-PSL, podobnie jak obecny, miał wprowadzać zlewniowy model zarządzania
rzekami w Polsce. W zależności od rangi rzeki zarządzać mieli nimi marszałkowie
województw bądź zarządy dorzecza Odry i Wisły. Ówczesny projekt miał też
wprowadzić kontrowersyjne przepisy dotyczące opłat, lecz sposób ich naliczania
miał być określony nie w samej ustawie, a w rozporządzeniu do niej.
Po zmianie
władzy nad nowym projektem zaczął pracować rząd PiS. W październiku ub.r. rząd
przyjął projekt z zastrzeżeniem, że musi on jednak zostać dopracowany.
Ostatecznie resort środowiska uzupełnił projekt i przesłał go do Sejmu pod
koniec kwietnia br. (PAP)
Źródło: PAP