Polska żywność jedzie w światSposobem, uporem, wytrwałością - tym nasi producenci żywności zdobywają nowych odbiorców i osłabiło nasz eksport do tego kraju, ale bez Rosji i tak sobie radzimy – podaje Gazeta Wyborcza.Oto najnowsze dane dotyczące
handlu żywnością: w I kwartale polski eksport wyniósł 5,4 mld euro, o 5,5
proc. więcej niż w tym samym okresie zeszłego roku. Można długo wymieniać
osiągnięcia: żywność to trzeci towar eksportowany z Polski po
maszynach i chemikaliach. Z zagranicy sprowadziliśmy mniej jedzenia, a nadwyżka
w handlu zagranicznym wyniosła aż 1,7 mld euro, coraz więcej i
więcej żywności sprzedajemy do Unii, która jest rynkiem trudnym,
wymagającym i konkurencyjnym.
Można też narzekać: eksport do
Rosji spadł aż o 69 proc., dla części towarów ten rynek może być już całkiem
zamknięty na lata. Jednak dopiero po zajrzeniu w głąb danych widać, z czego
wynika siła naszych eksporterów.
Marzec był rekordowym miesiącem
w handlu zagranicznym żywnością. Wyeksportowaliśmy jedzenie za prawie 2
mld euro, o 11 proc. więcej niż w marcu 2014 roku. Zarówno marzec, jak i
pierwszy kwartał porównujemy z czasem, kiedy jeszcze eksport do Rosji był
dozwolony (choć obowiązywało embargo na wieprzowinę). Najwięcej sprzedajemy do
Unii. Poza Austrią, Danią, Finlandią i Słowacją do większości krajów UE eksport
rośnie w tempie dwucyfrowym.
Producenci po pierwsze musieli
znaleźć innych odbiorców (czytaj: postarać się dostać do Rosji okrężną drogą),
po drugie, zgodzić się na niższe ceny. Nie ma bowiem wątpliwości, że w Moskwie
i Petersburgu je się polskie jabłka. - Rosjanie nie mają przechowalni jabłek.
Więc choć zapowiadają kontrole sprzedawanych owoców, to nic się nie dzieje. A
jak się sprzedaje przez pośredników, to jasne, że trzeba akceptować niższe ceny
- mówi Bożena Nosecka, ekonomistka Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki
Żywnościowej. A w statystyce mamy: eksport jabłek na Litwę wzrósł
pięciokrotnie, na Ukrainę dwukrotnie. Wartościowo. Bo gdy popatrzeć na ilości
wysyłanych jabłek, jest jeszcze lepiej. Nagle w dziesiątce pierwszych odbiorców
pojawia się Serbia. I Cypr. Żaden przypadek, to państwa sympatyzujące z Rosją.
- A Białoruś wyeksportowała więcej jabłek, niż sama produkuje - dodaje Nosecka.
Ale to nie na fortelach przeciw Rosji zbudowaliśmy naszą nadwyżkę w handlu.
Polskie firmy odważniej zaczęły wypływać na szersze wody, tam gdzie do tej pory
nie odważały się zapuszczać.
- Embargo rosyjskie spowodowało,
że zaczęliśmy szukać nowych rynków zbytu w Afryce Północnej i krajach
arabskich. Jesienią był problem z ceną, ale już nie istnieje - mówił kieleckiej
„Wyborczej" Witold Stefaniak, prezes grupy producenckiej Złoty Sad. - Ten
rok, zwłaszcza kwiecień i maj, jest bardzo dobry. Ceny jabłek są trzykrotnie
wyższe niż jeszcze na jesieni, gdy była panika - przyznaje Janusz Stasiak,
prezes firmy San Export Group zrzeszającej pięć grup producenckich z okolic
Sandomierza.
(Więcej w: Gazeta
Wyborcza)
pełna lista aktualności
|