Czeski protekcjonizm obraca się przeciwko samym CzechomPrzepisy dyskryminujące zagraniczną żywność uderzają nie tylko w polskich eksporterów. Czescy importerzy też tracą, poskarżyli się więc Brukseli na własny rząd – pisze Puls Biznesu.Jak
wynika z pisma, do którego dotarł „PB", czescy importerzy apelują o ocenę
wprowadzonych przez Czechy przepisów w
zakresie ich zgodności z prawem
unijnym i swobodą przepływu towarów na wspólnym rynku. Podpisała się pod nim jedna z unijnych organizacji branżowych.
Autorzy piszą do Brukseli, że „oficjalnie celem przepisów jest lepsza
kontrola nad «podejrzaną» żywnością z importu", ale nieoficjalnie chodzi o to, „aby
stworzyć poważne
problemy z dostawami do Republiki
Czeskiej".
Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności (PFPŻ), twierdzi, że sprawa jest znana w branży.
- Na forum unijnym problem poruszyli m.in. czescy przetwórcy mięsa, których dotykają kary finansowe za niespełnianie zaostrzonych przepisów dotyczących importowanego surowca - mówi Łukasz Dominiak, dyrektor Krajowej Rady Drobiarstwa. Autorzy pisma skarżą się na przepisy, które nakładają na importerów obowiązek powiadomienia inspekcji weterynaryjnej m.in. o tym, co i w jakiej ilości będą importować oraz po jakich cenach sprzedawać. - Przykładowo - jeśli waga sprowadzonego towaru różni się choć trochę od zadeklarowanej 48 godz. przed wysyłką, na importera nakładane są wysokie grzywny. Tymczasem dokładne zadeklarowanie wagi, np.
partii mięsa kurczęcego, z takim wyprzedzeniem
jest fizycznie niemożliwe - twierdzi
Łukasz Dominiak.
(Więcej w: Puls Biznesu 22.01.2015)
pełna lista aktualności
|