PFPŻ przeciwna bojkotowi czeskich produktówDwa tygodnie temu do mediów wyciekło wewnętrzne rozporządzenie dla czeskiej Inspekcji Rolnej i Żywności, nakazujące szczegółowe kontrole polskiego mięsa, warzyw, owoców, wyrobów mlecznych i ryb trafiających do naszych południowych sąsiadów.Reakcja
niektórych polskich
producentów była
błyskawiczna. Komitet
protestacyjny rolników w
Małopolsce zaczął nakłaniać konsumentów do tego, by robiąc zakupy na święta,
omijali w sklepach półki
z produktami pochodzącymi
z Czech. Pojawia się tylko pytanie czy taki bojkot ma sens. Od momentu wejścia czeskiego
rozporządzenia, czyli od sierpnia 2014 r. nasi sąsiedzi zdążyli przeprowadzić 4,5 tyś. kontroli różnych polskich produktów, jednak żaden nie wzbudził zastrzeżeń.
Ponadto, po
interwencji polskich władz niesmaczne rozporządzenie zostało anulowane, a czeski rząd nazwał felerny dokument wypadkiem
przy pracy. Zdaniem
Andrzeja Gantnera, dyrektora Polskiej Federacji Producentów Żywności, rolnicy, którzy tak ochoczo przystąpili do antyczeskiej kampanii, sami strzelają sobie w stopę. -
Eksportujemy do Czech trzy
razy tyle, ile oni do nas. Jesteśmy tak wielkim dostawcą żywności dla całej Unii Europejskiej, że powinniśmy dbać o zasady wolnego rynku i tego typu problemy rozwiązywać na oficjalnej drodze administracyjnej - mówi
Gantner. Nie warto tego
psuć. Tym bardziej że
Czesi jak na razie polskiej
żywności nie bojkotują. (Więcej w: Wprost 29.12.2014)
pełna lista aktualności
|