Dyrektor PFPŻ: Koszty surowców i opakowań rosną szybciej niż skala produkcjiO poziomie kosztów sektora spożywczego decydują wydatki na materiały - w główniej mierze surowce i opakowania oraz wydatki na energię, przy czym znaczenie tej grupy kosztów stale rośnie. Przede wszystkim wynika to ze wzrostu skali produkcji, ale widać, że te koszty rosły szybciej niż skala produkcji, a szczególnie szybko zaczęły one rosnąć od około roku 2007 - ocenia w rozmowie z serwisem portalspozywczy.pl Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.Jak mówi Andrzej Gantner, w latach 2000-2010 udział kosztów materiałów i energii w strukturze kosztów przedsiębiorstw spożywczych wzrósł o 4 punkty procentowe - z 61 proc. w 2000 roku do 65 proc. wszystkich kosztów w roku 2010. W 2000 roku ich wartość wyniosła 42,6 mld zł , a w 2010 - 81,9 mld zł.
- Ten wysoki udział kosztów surowców ma swoją przyczynę w dużym rozdrobnieniu branż, szczególnie branży mięsnej i mleczarskiej. Małe i średnie firmy mają poważne problemy z kupowaniem surowców po konkurencyjnych cenach. Duże firmy mogą robić to na rynkach transakcji terminowych (futures market), tam jednak kupuje się duże ilości. Tymczasem to właśnie takie transakcje pozwalają zabezpieczyć się przed wahaniem cen - mówi dyrektor PFPŻ.
- Pamiętamy potężny skok cen pszenicy w 2008 roku, przed którym polskie firmy w ogóle nie były zabezpieczone i relatywnie wysoki wzrost cen cukru między 2008 i 2010 rokiem, przed którym małe i średnie firmy także nie miały możliwości obrony. Dochodziło nawet do sytuacji, kiedy dostawcy surowców zrywali poprzednio podpisane kontrakty, i negocjowali nowe wyższe ceny - mówi Andrzej Gantner.
Jak ocenia ekspert, w branży mleczarskiej ceny surowca uzależnione są od cen na rynkach światowych, przy jednoczesnym limitowaniu produkcji mleka (do roku 2015), natomiast w branży mięsnej nie występują limity, a ceny wieprzowiny są bardziej uzależnione od tego, co się dzieje na rynku wewnętrznym, czyli od górek i dołków świńskich. Te wahania sięgają często nawet kilkunastu procent.
- W przypadku przemysłu, który opiera się na zbożach i rzepaku, również mamy sytuację, w której ceny surowca są uzależnione od tego, co dzieje się na rynkach światowych. Jeżeli na globalnym rynku brakuje tego surowca, to ceny w Polsce potrafią bardzo szybko rosnąć. Przykład z 2007 roku pokazał, że przy niedoborze na rynku światowym rzędu 15 proc. cena pszenicy w Polsce potrafi wzrosnąć o kilkadziesiąt procent. Takiego wzrostu ceny żaden mały i średni przetwórca nie jest w stanie zamortyzować obniżką marży, a przerzucenie zwiększonych kosztów w cenę produktu jest często bardzo utrudnione zarówno z powodu uwarunkowań rynkowych i dystrybucyjnych - mówi Andrzej Gantner.
(Źródło: www.portalspozywczy.pl/PB).
pełna lista aktualności
|