Rząd poparł zakaz sprzedaży niektórych produktów w sklepikach szkolnych (video)Mimo licznych uwag rząd poparł PSL-owski projekt poprawki ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Dotyczy on zakazu sprzedaży części produktów w sklepikach szkolnych, który ma służyć walce z nadwagą i otyłością. Zdaniem producentów żywności w propozycji brakuje analiz potwierdzających zasadność wprowadzenia zakazu oraz zakresu produktów których on dotyczy, np. drożdżówek czy produktów mleczarskich. Występują w nim również liczne błędy powodujące brak zgodności proponowanych przepisów z prawem unijnym oraz uniemożliwiające ich zastosowanie w praktyce.Propozycja PSL jest zreformowaną wersją proponowanych zmian w ustawie o bezpieczeństwie żywności, złożonej w ubiegłym roku, która była poddana ostrej krytyce, ze względu na fakt, że dyskryminowała większość dostępnej na rynku żywności. Również ta wersja jest negatywnie oceniana przez producentów żywności.
- Ta poprawka jest wadliwa zarówno pod względem skuteczności walki z nadwagą i otyłością, jak i pod względem praktycznego jej zastosowania - mówi Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Projekt PSL zakazuje m.in. sprzedaży "słodyczy oraz wyrobów cukierniczych i ciastkarskich", jeśli więcej niż 10 proc. ich wagi stanowi dodatek cukru. Zabroniona ma być także sprzedaż w sklepikach fast foodów i produktów serwowanych na poczekaniu o zawartości sodu przekraczającej 300 mg na 100 g produktu. Prowadzący sklepiki nie będą mogli sprzedawać także m.in. napojów gazowanych i nadmiernie słodkich, a także innych produktów ze zbyt dużą zawartością cukrów dodanych lub sodu - w tym niektórych wyrobów zbożowych czy mlecznych.
Jednym z problemów, na które wskazuje Gantner, jest niezgodność projektu PSL z prawem unijnym. Poprawki do ustawy o bezpieczeństwie żywności muszą być notyfikowane i zatwierdzone przez Komisję Europejską.
- Projekt PSL stosuje określenia, które nie mają odzwierciedlenia w prawie unijnym - zauważa Gantner. - Nie ma definicji takich składników, jak cukier dodany czy sztuczne barwniki. Dyskryminowanie produktów w oparciu o takie sformułowania jest więc niezgodne z prawem i rząd bardzo dobrze o tym wie. Zupełnie niemożliwe będzie również określenie tych wskaźników w produkcie, gdyż nie są one uwzględnianie na opakowaniach. Trudno oczekiwać, żeby ajenci zwracali się do producentów z pytaniem o szczegółowe receptury.
Dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności zarzuca też autorom poprawki brak powołania się na analizy medyczne.
(Źródło: portalspozywczy.pl).
pełna lista aktualności
|