Inspekcja Weterynaryjna nadal prowadzi dochodzenie ws. naruszenia przepisów w eksporcie mięsa i serów do Rosji. - Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego Rosji wskazała na bardzo poważne uchybienia w wysyłanych z Polski produktach. Dlatego konsekwentnie kontrolujemy związane ze sprawą zakłady. Działania w tej sprawie podejmuje nie tylko Główny Inspektorat Weterynarii, ale także krajowa prokuratura i Rossielchoznadzor. Dochodzenie prowadzone jest wielowątkowo, na terenie kilku państw. Nad wyjaśnieniem incydentów pracują służby nie tylko w Polsce i Rosji, ale także m.in. w Hiszpanii - mówi Jarosław Naze.

- W tej chwili jednym z kluczowych aspektów w sprawie jest ustalenie czy mieliśmy do czynienia z kryminalnym zafałszowaniem, czy z niezamierzoną pomyłką w zakładzie. W tym kontekście warto przypomnieć, że eksporterzy produktów mięsnych i mleczarskich do Rosji muszą spełniać inne wymagania, niż ci, którzy funkcjonują wyłącznie na rynku unijnym. Przestrzeganie rosyjskich standardów jest niezwykle istotne i firmy, które interesują się tamtejszym rynkiem muszą być tego świadome - podkreśla zastępca szefa weterynarii. - W celu złagodzenia obecnego napięcia, jesteśmy w stałym kontakcie z Rosjanami - dodaje.

Zastrzega jednocześnie, że kwestionowanie przez Rossielchoznadzor produktów spożywczych trafiających do krajów Unii Celnej nie jest czymś zarezerwowanym specjalnie dla Polski. - Wystarczy wejść na stronę internetową Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego, żeby zobaczyć listę państw w stosunku do których Rosjanie mają różnego rodzaju zastrzeżenia. Są na niej m.in. Stany Zjednoczone, Hiszpania czy Grecja. Wiele zakładów z Niemiec, Hiszpanii i Holandii na bazie podobnych nieprawidłowości, jak w przypadku polskich produktów, straciło możliwości eksportu do Rosji.

Źródło: portalspozywczy.pl