Dyrektor PFPŻ: Chcemy zmusić czeski rząd do zaprzestania niedozwolonych praktykKiedy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Polskie produkty zajęły 16 proc. czeskiego rynku żywności. Najwyraźniej komuś zaczęło to przeszkadzać – mówi Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.Zdaniem Gantnera na zarzuty wysuwane wobec polskiej żywności powinniśmy reagować w sposób formalny. - Powinniśmy zaskarżać wszelkie próby budowania nieuczciwych barier handlowych dla polskiej żywności na czeskim rynku. Za nieuczciwe bariery uważamy m.in. stosowanie odpowiedzialności zbiorowej, czyli wykorzystanie pojedynczego incydentu żywnościowego do stwierdzenia, że „cała polska żywność jest niebezpieczna", albo że „polski system kontroli nie gwarantuje bezpieczeństwa żywności" lub też, że „należy wprowadzić zakaz importu do Czech żywności z Polski" - tłumaczy dyrektor PFPŻ. - W Unii Europejskiej nie można stosować takich praktyk. Dlatego podejmujemy wszelkie próby, również na poziomie parlamentu europejskiego, aby zwróć uwagę na stosowanie niedozwolonych praktyk i zmusić czeski rząd do zaprzestania tego typu działań - dodaje.
16 proc. czeskiego rynku żywności to ok. 1 mld euro. - Można powiedzieć, że to mało; można powiedzieć, że to dużo. Cały eksport polskiej żywności generuje ok. 17 mld euro. Pewnie przeżylibyśmy również bez rynku czeskiego, ale w obecnej sytuacji stronie polskiej nie chodzi tylko o pieniądze. Chodzi o nasz wizerunek i o naszą wiarygodność, nie tylko w Czechach, ale w całej Unii Europejskiej. Nie możemy pozwalać na to, aby ktoś podważał te wartości - podkreśla Andrzej Gantner.
(Źródło: www.portalspozywczy.pl)
pełna lista aktualności
|