- Przepisy w Unii Europejskiej dotychczas nie zalecały badania kiełków
w kierunku
chorobotwórczych, czyli werotoksycznych E. coli - mówi Agencji
Informacyjnej Newseria dr Halina Ścieżyńska z Narodowego Instytutu
Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny.
To ulegnie zmianie. Przed końcem roku w całej Unii Europejskiej ma
zacząć obowiązywać rozporządzenie nakładające na państwa członkowskie
obowiązek badania kiełków, ze szczególnym uwzględnieniem
serotypu O-104. Tak jest oznaczany szczepy bakterii Escherichia coli
produkującej zabójczą toksynę.
Państwowy Zakład Higieny przygotowuje plan urzędowej kontroli i monitoringu.
- Sanepidy są przygotowane do nowego rozporządzenia i wybrane stacje
badały już kiełki i niektóre warzywa w tym kierunku - tłumaczy dr Halina
Ścieżyńska.
Ekspertka przestrzega, że w żywności jest wiele drobnoustrojów
chorobotwórczych - mogą pojawić się na przykład drobnoustroje
proteolityczne [rozkładające wiązania peptydowe w białkach], które
powodują zmiany w smaku i konsystencji. Takie produkty są od razu
odrzucane przez inspekcje. Najgroźniejsze są jednak te chorobotwórcze,
które mogą powodować zatrucia pokarmowe.
- Jeżeli chodzi o żywność w Polsce to najwięcej zatruć jest wywoływana
nie przez E. coli, ale pałeczki salmonelli. Zdecydowanie bardziej
zanieczyszczona jest żywność pochodzenia zwierzęcego, nie
roślinnego. Ale właśnie ta epidemia w Niemczech pokazała, że trzeba
zwracać uwagę również na żywność pochodzenia roślinnego - dodaje dr
Halina Ścieżyńska.
Przekonuje jednak, że konsumenci mogą czuć się bezpiecznie.
- Razem ze stacjami sanitarno-epidemiologicznymi, inspekcją
weterynaryjną czuwamy nad tym i staramy się, żeby żywność w obrocie była
przebadana i bezpieczna dla ludzi - zapewnia dr Halina
Ścieżyńska.
Ważną rolę w tym procesie odgrywa unijny System Informowania o Niebezpiecznych Produktach Żywnościowych RASFF.
- W każdym kraju, w którym zanotowano obecność niebezpiecznej żywności
zawierającej np. drobnoustroje chorobotwórcze lub inne czynniki
chemiczne niebezpieczne dla człowieka, informujemy od razu
pozostałe kraje członkowskie. W związku z tym i Polska jest o takich
przypadkach informowana - wyjaśnia badaczka.
Dodaje jednak, by zawsze być czujnym, bo nieuniknione są takie
kryzysy, jaki był w Niemczech. Doradza, by przede wszystkim przestrzegać
terminów przydatności do spożycia produktów. Sprawdzać, czy
opakowanie zostało zmienione, czy np. wieczko zamkniętego produktu nie
jest uwypuklone. I spożywać żywność zgodnie z zaleceniami na etykiecie.
Natomiast każde warzywa i owoce powinny być dokładnie
umyte.
(Źródło: Newseria.pl).