Reforma czy zmowa cukrowa?Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, opublikowało projekt bardzo ważnego dla producentów rolnych i dla przetwórstwa dokumentu, jakim jest projekt stanowiska Rządu RP do projektu rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady ustanawiającego wspólną organizację rynków produktów rolnych. Propozycja Komisji Europejskiej ma uprościć i dostosować mechanizmy wsparcia rynku do aktualnych potrzeb oraz wzmocnić współpracę w ramach organizacji producentów i międzybranżowych. Propozycja jest elementem pakietu legislacyjnego dla Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2014-2020 pisze na swoim blogu Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.W wyżej wymienionym pakiecie legislacyjnym znalazła się też propozycja liberalizacji rynku cukru poprzez zniesienie kwot produkcyjnych od roku 2015. Propozycja ta wychodzi na przeciw oczekiwaniom przemysłowych i indywidualnych użytkowników cukru. Planowana deregulacja powinna doprowadzić do likwidacji występujących obecnie na rynku polskim i europejskim nieuzasadnionych niedoborów cukru i obniżyć cenę tego surowca w oparciu o niezakłócony przez ograniczające ten rynek obecnie regulacje, mechanizm popytu i podaży. Deregulacja rynku cukru powinna zapewnić stabilny i nieograniczony dostępu użytkowników cukru do tego surowca. Niestety w proponowanym przez Ministerstwo Rolnictwa stanowisku znajduje się negatywna opinia, co do tej propozycji i zalecenie utrzymania obecnego systemu do roku 2020, co niewątpliwie jest korzystne dla przemysłu cukrowniczego lecz zupełnie nieuzasadnione z punktu widzenia przemysłowych jak i milionów indywidualnych użytkowników cukru.
Obowiązująca od roku 2006 regulacja rynku cukru doprowadziła do katastrofalnych dla użytkowników cukru i ich konkurencyjności zmian w strukturze produkcji tego surowca Polska po wejściu do Unii miała posiadała kwotę produkcyjną na poziomie 1.6 mln ton. W skutek dosyć krótkowzrocznej polityki, kwota ta w następnych latach została zmniejszona do 1,4 mln ton, co spowodowało deficyt na rynku krajowym na poziomie 200 tys. ton (Polska z eksportera cukru stała się importerem netto). Zlikwidowano szereg polskich cukrowni, w tym również tych nowoczesnych (chociażby tą w Lublinie). Nie pomogły protesty i argumentacja, że przecież cukru będzie brakować i likwidacja mocy produkcyjnych, zakładów i miejsc pracy jest działaniem na szkodę polskiej gospodarki. Co ciekawe w tym samym czasie główni konkurenci Polski w produkcji cukru czyli Francja i Niemcy nie zmniejszyli swoich kwot produkcyjnych. Na efekty tego typu polityki nie trzeba było długo czekać. Ujemny bilans handlowy i gwałtowny wzrost cen spowodował, że w roku 2011 cukier w Polsce w cenie nominalnej był droższy niż w Niemczech. Gdyby policzyć te cenę według realnej siły nabywczej polskich konsumentów i użytkowników przemysłowych, to kupujemy cukier kilkakrotnie drożej niż Niemcy.
Gdyby tego typu sytuacja nastąpiła w wyniku zmowy pomiędzy przedsiębiorcami, którzy świadomie ograniczyliby produkcję, żeby uzyskać podwyżkę ceny sięgającą 60%, to przedsiębiorcy ci zapłaciliby niebotyczne kary, za niedozwoloną zmowę. Kiedy robią to urzędnicy, co najwyżej można mówić o nieudanej reformie, a konsekwencje musi ponosić społeczeństwo. Argument, że Polska nie może teraz poprzeć uwolnienia rynku cukru, bo nie będzie w stanie szybko odtworzyć mocy produkcyjnych, jest jak rodem z powieści Kawki, bo przecież sami te moce sprzedaliśmy. Dziwne, że Niemcy i Francuzi okazali się znacznie bardziej przewidujący, a może po prostu u nich o gospodarce myśli się w okresie dłuższym niż urzędowanie ministra i nie tylko w kategorii ochrony wybranych grup interesów.
Nie ma żadnego uzasadnienia ekonomicznego dla dalszego podtrzymywania istniejącego reżimu rynku cukrowego (ostatniego jaki pozostał w tak restrykcyjnej formie w UE) jak również traktowania cukru jako towaru tzw. wrażliwego, co powoduje ograniczenia w polityce importowej tego produktu. Nie ma żadnego powodu, aby negować propozycję deregulacji, nie ma żadnego powodu, aby polscy konsumenci i przetwórcy ponosili nieuzasadnione koszty. Chyba, że jedyną stroną jaką ma reprezentować polski rząd będą producenci cukru, a nie miliony użytkowników indywidualnych i znaczące dla polskiej gospodarki branże użytkowników przemysłowych.
pełna lista aktualności
|